Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Tea Time

18.8.10 Kasia i Przemo 6 Comments Category :

Mcleod Ganj idealnym się okazuje na taką chwilę oddechu, po ponad miesiącu w podróży. Potrzebowaliśmy kilku takich dni odpoczynku, żeby znów mieć siłę na Indie. Szczególnie, że delikatnie się pochorowaliśmy. Tutaj śpimy do późna, czytamy książki, słuchamy muzyki, nie męczy nas upał, spacerujemy w chmurach wyśnionych krajobrazów i wstępujemy na herbatę do lokalnych restauracyjek. Jesteśmy tutaj już tyle, że mamy nawet swoją ulubioną, z pięcioma stolikami, tak samo z resztą jak miejsce na drugim końcu Mcleod Ganj, gdzie Tybetanki sprzedają najlepsze momosy. No i jesteśmy sami. Brakowało nam czasu tylko dla siebie. Nie jesteśmy zupełnych samotników, ale podczas jazdy na stopa i spania przez couchsurfing, ciągle otaczają nas inni ludzie. Niesamowitym jest poznawać nowych ludzi, ich życie, kulturę i punkt widzenia, ale w pewnym momencie poczuliśmy, że potrzebujemy zostać sami. W końcu mamy taką możliwość.
Mcleod Ganj ma jeden minus. Są tu wszystkie rodzaje ciuchów (i nie tylko ciuchów) jakie przyjezdny mógłby sobie zażyczyć, ale w cenach adekwatnych do ilości turystów (sami biali). Choć i my nie potrafimy chwilami się oprzeć gdy ceny są do zaakceptowania (torebka, portfel).
Zmieniliśmy hotel, na co prawda trochę droższy (ze 100 na 250rs za pokój), ale z kontaktami (u nas naokrągło coś się musi ładować) i ciepłym prysznicem. Do tego tutaj nie śmierdzi wilgocią, przez okno wpada masa naturalnego światła, a na łóżku leżą miękkie i czyste materace. W naszym poprzednim łóżka były tak twarde, że bolały nas wszystkie kości i stwierdziliśmy, że bezpiecznie będzie używać właśnych prześcieradeł. Do tego pani co chwilę pytała czy już będziemy wyjeżdżać, a i słyszeliśmy jak zwraca komuś uwagę, że zużywa za dużo wody (na co Pan: "ale ja tylko raz się kąpałem!"). No i w końcu się przenieśliśmy.
Odwiedzimy jeszcze kilka miejsc leżących nieopodal Mcleod Ganj i będziemy się zbierać do Rishikesh. Musimy się jeszcze tylko dowiedzieć, kiedy najpóźniej powinniśmy dostarczyć do ambasady resztę niezbędnych dokumentów. Jeśli wszystko będzie szło po naszej myśli to po Rishikesh jechać będziemy na wschód do Varanasi.
A póki co - pozdrawiamy! Ciągle z chmur... :)

Ps. dziś znaleźliśmy drugą parasolkę:) zbawienne, bo Mcleod Ganj jest miejscem na tym świecie, w którym pada naokrągło...

I standardowo przepraszamy za jakość pomniejszanych i kompresowanych zdjęć w paincie... ale dzięki temu są małe i jest jakakolwiek możliwość umieszczenia ich w internecie na tutejszych łączach.

RELATED POSTS

6 comments

  1. Zawsze myślałam, ze to np Iran jest o wiele "straszniejszy" aniżeli Indie i mając wybór sposród tych dwóch Państw to jako laik wybrałabym Indie...a tu prosże :)) oświecieliście mnie :))
    Trzymajcie się

    ps. a u nas w Polsce obecnie raz chmury raz niesamowity upał

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne artystyczne zdjecia, szczegolnie trawa z rosa.
    Kasiunia, usmiechaj sie :)
    Ukazal sie bardzo duzy artykul o Waszej wyprawie w gazecie Nowa.
    Pozdrawiamy serdecznie Mama, Tata i Karolcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie tam jest :) Pozdrawiam również i ostrzegam, że w najbliższym czasie pewnie będę Was molestować mailowo. O ile jesteście w stanie odpisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hej hej,
    pozdrowienia z okropniej nie pachnacej bynajmniej jasminem delhi ;) my juz tutaj ostatnia noc i troche wam zazdroszcze bo dwa dni tutaj zmeczyly nas okropnie
    ale jutro lotnisko i do nepalu :D
    buziaki i trzymajcie sie
    gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak się Wam Gosia podobało w Amritsarze i na granicy pakistańskiej? My się powoli zbieramy w stronę Dehradun i Rishikesh, znów z lekką obawą przed temperaturą... ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Arisatr mimo ze goracy i meczacy juz tez perspetywy bardzo mi sie podobal te wszystkie urban turbany ;)

    OdpowiedzUsuń